Imi: Paulina Pomoga: 1 raz Doczya: 13 Maj 2012 Posty: 131 Skd: Tarnów
Wysany: 2012-08-25, 13:34
Ja wtedy przeżyłam to zaskakująco spokojnie.. A nawet gozej bo miałam takie kilka lat że byłam strasznie nieśmiała i nie umiałam sobie z tym zbytnio poradzić
_________________ Dlaczego kochamy najmocniej wtedy , gdy
Imi: Jackie
Doczya: 22 Sie 2012 Posty: 63 Skd: unknown
Wysany: 2012-08-25, 16:10
Chciałam przeżyć to spokojnie. Gdy patrzyłam na starszą siostrę, powtarzałam sobie, że nie będę taką cholerą jak ona. Ale przyszedł ten okres buntu i zaczęłam farbować włosy, przerabiać ubrania na 'bardziej rockowe', chodzić na każdy możliwy koncert, krzyczeć głośno swoje zdanie.
Szczerze mówiąc, powinnam już z tego wyrosnąć, bo już te głupie lata (chyba) minęły, ale najwyraźniej nie mam ochoty.
Ale dzięki okresowi buntu poznałam nowych ludzi.
_________________ all I want is to see you in terrible pain
though we won't ever meet I remember your name
Nie, nigdy nie sprawiałam rodzicom większym problemów. Oni nie trzymali mnie na smyczy, a ja się zawsze słuchałam. Dogadywaliśmy się.
U mnie to samo. Właściwie to nigdy nie dostałam kary, szlabanu czy coś w tym stylu. No i też nigdy nie zdarzyło mi się odpyskować rodzicom. Pozwalają mi na wiele, a ja nigdy ich nie zawiodłam. Bardzo dobry układ.
Mam tak samo. Jedyne spory są o siedzenie przy komputerze, bo ich zdaniem siedzę za długo, co nie jest prawdą To mnie drażni, bo mama traktuje kompa jak jakieś zło..
Imi: Someone
Doczy: 12 Sie 2012 Posty: 28 Skd: Poland
Wysany: 2012-08-25, 21:16
Nie rozumiem tego pojecia. U mnie jest wszystko w porządku, jestem spokojny, ułożony itd. aż sam sie dziwie czasami. Moim zdaniem to kwestia charakteru, a to hasełko to ma odrobinke moze prawdy w sobie. Moze to tez od towarzystwa zalezy, jak narazie nie mam go, teraz ide do LO moze sie cos zmieni.
Imi: Madzik;)
Wiek: 30 Doczya: 22 Sie 2012 Posty: 82 Skd: tu i tam
Wysany: 2012-08-25, 21:39
U mnie to nie był okres jakiegoś buntu, nie sprawiałam rodzicom problemów czy coś podobnego. W moim przypadku to była raczej walka ze samą sobą. Złe humory, doły albo niepohamowana radość i "głupawki" były na porządku dziennym, a jednocześnie nie wiedziałam czego chcę, do czego dążę i co chcę w życiu robić. Największy chaos w głowie miałam w gimnazjum ale odkąd zmieniłam szkołę, otoczenie i ludzi wokół mnie wszystko się zmieniło...chyba troszkę dorosłam
_________________ Błąd jest przywilejem mądrych, tylko głupi nie mylą się nigdy...
W sumie to ja nadal dojrzewam, w maju 18 lat skończę, więc chyba najgorsze za mną. Wiec w sumie sprawiałam trochę problemów rodzicom, nadal sprawiam, kłamię itd. ale to chyba moja indywidualna cecha. W każdym razie mogło być gorzej.
_________________
W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, a o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu.
jestem właśnie w tym najgorszym chyba wieku, i doskonale zdaję sobie z tego sprawę, być może dopiero się rozkręcam robię głupoty, czasem żałuję albo nadenerwuję się przez to niesamowicie, ale potem zwykle zostają jakieś śmieszne wspomnienia faktycznie z rodzicami kłócę się częściej niż kiedyś, mam ochotę dużo zmienić w swoim wyglądzie ale oczywiście mama ma odmienne zdanie, także przykładowo przekłuwam uszy a potem wysłuchuję wrzasków na ten temat,'co ty z siebie robisz', itd itp prawidłowo chyba wszystko się dzieje, mam wrażenie, że to normalne, każdy przez coś takiego przechodzi w pewnym wieku i tyle.
Nigdy nie rozumiałam koleżanek i kolegów, którzy - czując złudny powiew wolności - upijali się do nieprzytomności, okłamywali rodziców i wymykali się cichaczem na imprezy. Swoją drogą: nie rozumiałam też rodziców, którzy kontrolowali swoje dzieci, każąc im przynosić paragony z kawiarni, żeby mieć dowód na to, że dziecko rzeczywiście było w kawiarni na gorącej czekoladzie, a nie w barze na piwie... Zawsze byłam w szoku, że rodzice i dzieci nie potrafią wzajemnie obdarzyć się szacunkiem i zaufaniem.
Jestem szczęściarą, bo zawsze miałam dobry kontakt z rodzicami. Wiedziałam, że jak chciałam iść na dyskotekę, to wystarczyło powiedzieć wprost, gdzie chcę iść, z kim, i o której chciałabym wrócić. Wiedziałam, że mogę z Nimi negocjować, a Oni żyli spokojnie, wiedząc, że zawsze mówię prawdę i że jestem tam, gdzie miałam być. Określenie "głupich lat" w ogóle więc nie przystaje do mojej rzeczywistości - zawsze byłam rozsądna i prawdomówna, choć oczywiście nie sztywna Dzięki temu miałam radosny, pełen przygód, ale i bezpieczny okres dorastania, a moi rodzice nie osiwieli przedwcześnie ze stresu
Imi: Marta Pomoga: 14 razy Doczya: 19 Mar 2012 Posty: 865 Skd: znikąd.
Wysany: 2012-12-28, 16:11
No ja tam to w sumie aż tak buntowniczego okresu nie miałam, ale to może dlatego, że na szczęście moi rodzicie nie są dość konserwatywni i pozwalają mi na wiele.
_________________ Zrób, coś dla nas, skończ kłamać, co ćpałaś.
Imi: Paweł
Doczy: 08 Lis 2012 Posty: 20 Skd: Gdynia
Wysany: 2013-01-01, 15:27
Osatani rok w Gimnazjum wydawał się spoko bo od osatnich lat nasza Nauczycielka miała być inna....A TU ZONK Ona zostaje, i tak ja wraz z męską częścią klasy zdenerwowani, popadamy na złych ocenach, i w połowie roku szkolnego
-NO DOBRA CHŁOPAKI zamiast być zli na mnie zróbcie coś dla mnie a ja zrobię coś dla was
-CO takiego pytają poza mną chłopaki
-LEPSZE OCENY! a już nigdy mnie nie ujrzycie....chyba że ktoś nie zda albo będzie zwiedzać gimnazjum.
Imi: Marta Pomoga: 14 razy Doczya: 19 Mar 2012 Posty: 865 Skd: znikąd.
Wysany: 2013-01-01, 20:21
Hikaru007 napisa/a:
Osatani rok w Gimnazjum wydawał się spoko bo od osatnich lat nasza Nauczycielka miała być inna....A TU ZONK Ona zostaje, i tak ja wraz z męską częścią klasy zdenerwowani, popadamy na złych ocenach, i w połowie roku szkolnego
-NO DOBRA CHŁOPAKI zamiast być zli na mnie zróbcie coś dla mnie a ja zrobię coś dla was
-CO takiego pytają poza mną chłopaki
-LEPSZE OCENY! a już nigdy mnie nie ujrzycie....chyba że ktoś nie zda albo będzie zwiedzać gimnazjum.
Imi: Paweł
Doczy: 05 Sty 2013 Posty: 122 Skd: Gliwice
Wysany: 2013-01-05, 18:52
Głupie lata? Ja bym tego tak nie nazwał, dużo osób przechodzi ten okres inaczej. Ja na przykład cały czas buntuje się przeciwko rodzicom, mimo, że pewnie chcą dla mnie dobrze. Jedni mają rodzinę niczym za Gomułki, gdzie uzależniasz się po spaleniu jednego papierosa i umierasz po pierwszym wypiciu alkoholu lub spalenia pierwszego blanta. To dla mnie zdecydowana przesada, troska troską ale to nie więzienie.
tak jakby nie patrzeć to ten bunt trwa u mnie dalej.. wszystko było ok, aż nadszedł moment gdy trafiłem do gimnazjum, od wtedy to wszystko sie zaczeło, słabe wyniki w nauce, pierwsze papierosy, alkohol, cóż raz nawet marihuana ;x, codzienne awantury w domu, cóż łatwo nie jest ale jakoś sobie radze, teraz jest chwilowo spokój, z używkami dałem sobie spokój, lub można tez powiedzieć że sie ograniczam bo zdarzają sie jakieś przelotne ... problemy z policją? oczywiście.. raz nawet wezwanie do domu gdyż rozwaliłem troszke mieszkania, wszystko przez moje nieopanowane nerwy, cóż jednak sam z siebie ich nie stwarzam :x