Imi: Marta
Doczya: 30 Gru 2012 Posty: 24 Skd: Bydgoszcz
Wysany: 2013-06-04, 20:35 Aspołeczna.
Hej. Mam jeden,poważny problem- jestem aspołeczna. Nie wiem kiedy to sie stało,ale jak mam gdzieś wyjechać na wycieczkę,czy chociaż gdziekolwiek na zakupy to dostaje nerwicy. Po prostu,coraz bardziej,odrzuca mnie towarzystwo moich rówieśników. Za dwa tygodnie mam wycieczkę w góry,gdzie mam być z 4 osobami w pokoju! Gdy o tym myślę dostaje padaczki i paniki. Najchętniej wzięłabym sobie pokój dla dwóch osób i byłabym tylko ja i moja znajoma. Nie wiem czemu,ale po prostu ludzie się zmieniają. A ja tego NIENAWIDZĘ. Jak ja wytrzymie z psiapsiółkami która każda ma chłopaka? Nie wspominając o tym,że ja nikogo nie miałam i nie mam. Na wakacje też siłą jestem zaciągana przez rodziców. Jak widzę,wszystkie te "nastolatki" sms'y,chłopaki i takie inne sprawy,to mam coraz większą ochotę wrzucić je pod ciężarówkę. W sumie,sama nie wiem co robić,więc czekam na wasze propozycje aby wybrnąć z tego,po czuję się prawie jak socjopata.
Imi: Adam Pomg: 2 razy Wiek: 29 Doczy: 26 Lis 2012 Posty: 60 Skd: Łódź
Wysany: 2013-06-04, 22:34
Hej Marto (tak chyba masz na imię?). Co jest powodem tego, że stresujesz się przed znajomymi? Dlaczego Cię odrzuca? Zapytaj siebie szczerze, czy też byś siebie odrzuciła ze swoim zachowaniem? Jeżeli tego nie zrobisz, zawsze to gdzieś będzie. Jest pewne niewytłumaczalne doświadczenie, które negatywnie się odbija na twoich relacjach. Popłyń w fantazjach i odnajdź w sobie to doświadczenie. Ale ono nie jest logiczne, zlokalizuj stan przez który źle czujesz się wśród rówieśników. Powtarzam to często. Największym problemem ludzi jest to że bardziej fascynują się swoim ego niżeli światem. Brak Ci intymności ze światem z którego powinnaś czerpać radość. Gdyby tak nie było, nie napisała byś tego posta. Więc paradoksalnie potrzebujesz za bardzo ludzi, a to ich od Ciebie odpycha. Spróbuj to zmienić i zafascynwoać się światem, a masz moją gwarancję, że wszystko zacznie się samo układać.
Imi: Krzysztof
Wiek: 30 Doczy: 20 Mar 2013 Posty: 152 Skd: z Tortugi
Wysany: 2013-06-05, 14:19
W skrócie: Miej wyje*ane a będzie Ci dane. Serio, to działa. Tylko nie zrozum opacznie (: Chodzi o to, żeby nie przejmować się zbytnio ludźmi, nie szukać ich towarzystwa, jak mówi kolega wyżej. Wiem, wydawałoby się, że mówię kompletnie co innego niż chcesz usłyszeć. Ale to prawda. Swego czasu, kiedy chodziłem do szkoły, moja klasa była podzielona na 2 grupy: logistyków i informatyków. Ja byłem w informatykach, a logistycy wydawali mi się głupi, niedojrzali, ich styl życia doprowadzał mnie do szału. A oni z wzajemnością nie lubili mnie. Pewnego dnia zrozumiałem, że po co mam się na nich denerwować? Czemu swoją głupotą mają mnie wyprowadzać z równowagi? Zdałem sobie sprawę z tego, że cały czas szukałem ich, szukałem nici porozumienia, bo chciałem zawsze być lubiany przez wszystkich, bo tak nakazywało mi sumienie. Zawsze muszę być ze wszystkimi w zgodzie. "Dałem sobie siana", zająłem się swoimi rzeczami, zainteresowaniami czy czymkolwiek innym, przestałem reagować na ich nieodpowiednie zachowania. Poskutkowało, dzisiaj nawet ich lubię, oni do mnie też już nic nie mają.
_________________ Czy nie lepiej byłoby szerzyć dobro zamiast tępić zło?
Imi: Marta
Doczya: 30 Gru 2012 Posty: 24 Skd: Bydgoszcz
Wysany: 2013-06-05, 20:18
W sumie,ja sama siebie nie rozumiem w tym jest problem. Z jednej strony nienawidzę ich wszystkich i wole być w domu z rodzicami,a z drugiej strony boje się strasznie samotności. Pewnie i tylko przez to,nadal staram się jakoś przywiązać do towarzystwa którego nienawidzę. Nie chodzi o to,że wszystkich ludzi nie znoszę,czasem znajdę osobę taką która mnie rozumie i czuje się strasznie szczęśliwa. Sęk w tym,żeby znaleźć kogoś takiego jest strasznie trudno. Pewnie mój problem do ludzi wiąże się również z relacjami damsko-męskimi. Nie jestem "zbyt" brzydka,nie jestem gruba ani chuda jak patyk,zazwyczaj ładnie się ubieram,mimo to nikt na mnie nie zwraca uwagi. I znowu pojawia się mój problem z nietolerowaniem ludzi. No bo czemu wszyscy mają przyjaciół/swoją drugą połówkę a ja nie? I powracamy do punktu wyjścia - moje zachowania socjopatyczne.
_________________ Możesz mi robić, co chcesz, tylko nie rań mi serca. Do tej pory wiele przecierpiałam,już więcej nie chcę. Chcę być szczęśliwa.
Imi: Krzysztof
Wiek: 30 Doczy: 20 Mar 2013 Posty: 152 Skd: z Tortugi
Wysany: 2013-06-05, 20:42
Pocieszę Cię. Psychopaci nic nie czują - mają uszkodzony fragment mózgu odpowiedzialny za uczucia. Z jednej strony fajnie, z drugiej - ciężko udawać uczucia przez całe życie w stosunku do osób, od których chcą coś uzyskać. Jest ich 1% populacji. Ty coś odczuwasz, więc jesteś całkowicie zdrowa. No, ale koniec House'a, zajmijmy się problemem.
Nie przywiązuj się do niczego ani do nikogo - to podstawa. Dziwne, a prawdziwe. Kolega Croatan w jednym z tematów zamieścił o tym świetny materiał - wykład Antony de Mellego. Trwa co prawda prawie 4 godziny, ale naprawdę warto obejrzeć, a szczególnie Tobie mógłby pomóc. Nie zawracaj sobie głowy innymi ludźmi. Czy nie zauważyłaś takiej jednej prawidłowości, która u mnie w życiu zawsze się powtarzała? Zawsze kiedy było beznadziejnie, czułem się samotny, szukałem przyjaciela, a nikt nie chciał ze mną nawet gadać, poddawałem się. W końcu, kiedy miałem już dość tej samotności, zaczynałem chcieć być sam, dawałem sobie spokój, przestawałem szukać ludzi na siłę. Zajmowałem się "sobą" - swoimi zainteresowaniami, jak potrzebowałem coś powiedzieć, to przelewałem to wieczorem na zeszyt. I nagle pstryk - sytuacja się odwracała. Zaczynali do mnie zagadywać inni ludzie, dziewczyny też. Bo nie uzależniałem swojego szczęścia od nich, nie potrzebowałem ich do tego, żeby czuć się dobrze psychicznie.
_________________ Czy nie lepiej byłoby szerzyć dobro zamiast tępić zło?
Ja bym to nazwal stanem lękowym, myśle także że ktoś cię zawiódł, dodatkowo doskwiera ci samotność i to że nie masz takiego " powodzenia " jak inne koleżanki.
Myślisz głęboko w sobie, że siedzenie w domu rozwiąże problemy a to nie jest tak .
Główka do góry, myśl pozytywnie, a samotność minie jak otworzysz się do ludzi:)
Uśmiechaj się sporo, to pomaga
_________________ Racjonalne spojrzenie na sprawy z innej perspektywy pomaga najbardziej - Więc pisz na priv.
Imi: Marta
Doczya: 30 Gru 2012 Posty: 24 Skd: Bydgoszcz
Wysany: 2013-06-06, 15:25
beethoven- nie zwracać uwagi na innych ludzi. Łatwo mówić,trudniej zrobić. Boje sie tak cholernie samotności,że staram się z kimś nawiązać kontakt,ale jak widzę jej "tak wysoki" poziom inteligencji to jestem bezradna. Mówisz,że mam zająć się sobą. W wakacje zawsze tak mam. Dwa miesiące tylko ja. Nie zwracam na nikogo uwagi,zajmuje się właśnie sobą a w nocy płacze. Czemu? Po prostu zazdroszczę tym wszystkim że mają przyjaciół,a ja nie. Czy ja tak dużo wymagam? Aby ktoś był szczery,prawdziwy i nigdy nie udawał kogoś kim nie jest? Czemu tak trudno znaleźć "prawdziwego przyjaciela" czy chociażby drugą połówkę. I znowu pojawia się mój problem z byciem socjopatą. Z jednej strony,źle się czuje w tłumie tych moich "rówieśników" a druga strona jest taka,że obawa przed samotnością jest taka wielka,to staram się jakoś "przykleić" się do kogoś. W sumie,sama nie wiem co robić,po prostu jestem bezradna. Bo mam dość już płakania w nocy do poduszki i wyzywanie wszystkich w myślach,że każdy jest sztuczny.
qwerasd1234-łatwo powiedzieć. Wyszłabym z chęcią do ludzi gdyby oni byli chociaż w 60% PRAWDZIWI.
_________________ Możesz mi robić, co chcesz, tylko nie rań mi serca. Do tej pory wiele przecierpiałam,już więcej nie chcę. Chcę być szczęśliwa.
Imi: Krzysztof
Wiek: 30 Doczy: 20 Mar 2013 Posty: 152 Skd: z Tortugi
Wysany: 2013-06-06, 20:26
Eh, wydaje mi się po prostu, że jak Cię ludzie w wakacje widzą, to sobie myślą:
"Zagadałbym, ale dla mnie to chyba za wysokie progi. Wyjdę na idiotę tylko." Boją się Ciebie po prostu. Może zbyt rzadko się uśmiechasz do innych? Naprawdę wokół Ciebie są tylko sami ludzie z "tak wysokim" poziomem inteligencji? Nie ma innych? Jest ich przecież 7 miliardów... Ja też nie mam przyjaciół. Z perspektywy czasu, teraz jak tak na to patrzę, to nigdy nie miałem prawdziwego przyjaciela. Byli bardzo dobrzy koledzy, ale kiedy przyszła dla nich chwila próby to okazali się być wrogami. Było czasem ciężko, ale jak już wspominałem, zrozumiałem, że moje samopoczucie nie musi od nich zależeć. Twoje też nie. Uwolnij się od nich, od tego przywiązania do obecności drugiego człowieka, a wtedy się pojawią. A przynajmniej spróbuj. Spróbuj poobserwować zachowania innych naprawdę szczęśliwych ludzi (np. pary przyjaciół, najlepiej dorosłych, lub nawet w podeszłym wieku). Kiedy są ze sobą, są szczęśliwi, uradowani. Ale kiedy są rozdzieleni na dłuższy czas, czy załamują się, że nie są ze sobą i nie mogą się skontaktować nawet, pogadać, wylać z siebie żale i sukcesy? Żyją dalej, nie zamykają się w sobie, nie płaczą z tego powodu. Bo nie uzależniają swojego szczęścia od tej drugiej osoby. Spróbuj, naprawdę. Sam odkąd skończyłem szkołę, nie widziałem kilku swoich najlepszych kolegów. Będzie już z miesiąc, jak siedzę w domu, "uczę się" do egzaminu zawodowego i raz na tydzień spotkam się ze znajomymi na treningu tańca przez godzinę. I mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy.
_________________ Czy nie lepiej byłoby szerzyć dobro zamiast tępić zło?
Niby można i tak, ale sam dobrze wiesz ze życie bez znajomych nie miałoby sensu czasami warto z kimś wymienić poglądy, wyjść, pozwiedzać wspólnie świat. Nie możemy ograniczać się tylko do 1 osoby bo to nie na żadnego sensu. Twierdzisz ze są nas miliardy na świecie, owszem jest tak ale często trafiamy na te niewłaściwe osoby a siedząc na forum czy też w sferze "online" wątpię zebys znalazł kogoś z kim będziesz czul się dobrze przez dłuższy okres w realu .
Powiedz mi jeszcze jedno, co da Ci obserwowanie ludzi ? Będzieszich naśladował ? Wg mnie kazdy powinien wyrażać swoje uczucia, bronić swoich racji a nie malpowac innych
Imi: Krzysztof
Wiek: 30 Doczy: 20 Mar 2013 Posty: 152 Skd: z Tortugi
Wysany: 2013-06-07, 01:25
Na pewno nie naśladował. To byłoby chore. Ale może bym coś wywnioskował, co warto, a czego nie opłaca się robić. Między innymi za wszelką cenę szukać przyjaciela.
Tyle w kwestii obrony własnej, bo mimo wszystko wziąłem to do siebie ;-p
Chodzi mi o to, żeby nie szukać przyjaźni na siłę. Bo nic z tego nie będzie. A żeby mieć kolegów i znajomych, jeśli jest się na tyle zdesperowanym, żeby ich sobie zaskarbiać, to trzeba być w stosunku do nich miłym, czasem nawet robić to, czego oczekują. Przykro mi, ale taka jest prawda. Ludzie są jak małpki i wiele mają w tym udziału neurony lustrzane. Jeśli jesteś dla kogoś miły, to ktoś jest miły dla Ciebie. Jak wyskoczysz do kogoś z mordą, no to sorry, nie spodziewaj się, że zacznie śpiewać na Twoją cześć pieśni pochwalne. No i ludzie uwielbiają się śmiać i być zaskakiwani. Tym można już sobie zaskarbić całe tłumy znajomych i życzliwych ludzi. Ale to droga bardzo na skróty i bardzo płytka. Nie zawsze dobrze się to kończy, mam kilku kolegów, którzy mieli swoje 5 minut. I się skończyło. Jak się oczekuje przyjaźni, to ona przechodzi wiele prób na swojej drodze, a i tak nigdy nie będzie pełnego i absolutnego zaufania. Przede wszystkim bardzo nie polecam uzależniać swojego szczęścia od innych; np. tego, że aprobata innych sprawia, że jest mi fajnie, a jak jest jej brak to czuję się źle. Aprobata daje radość, chwilowe uczucie, a nie szczęście.
_________________ Czy nie lepiej byłoby szerzyć dobro zamiast tępić zło?
Imi: Moody.
Wiek: 29 Doczy: 01 Sie 2012 Posty: 152 Skd: Kraków
Wysany: 2013-06-08, 10:19
Dam Ci radę.
Umiesz liczyć? Licz na siebie. Jeśli nie umiesz , to czas się nauczyć.
Może okrutne , ale takie jest życie =). Jeśli się z tym nie zgadzasz/cie to pewnie się jeszcze przekonasz/cie. ; )
Imi: Marta Pomoga: 14 razy Doczya: 19 Mar 2012 Posty: 865 Skd: znikąd.
Wysany: 2013-06-08, 13:07
A jak dla mnie to jesteś zgorzkniała, bo nie masz nikogo i po prostu zazdrościsz. Ciągle gdzieś sie przewija to "nienawidzę tych wszystkich zakochanych par".
Wyluzuj, bo jak się będziesz tak spinać na ludzi to daleko nie zajdziesz.
_________________ Zrób, coś dla nas, skończ kłamać, co ćpałaś.
Imi: Julia Pomoga: 1 raz Wiek: 44 Doczya: 03 Sty 2012 Posty: 339 Skd: Polska,Wiedeń
Wysany: 2013-06-08, 14:17
Maru - musisz się otworzyć na ludzi, nie wolno Ci się zamykać jak ślimak w swojej skorupie. Jesteś młoda, powinnaś mieć normalnie dużo przyjaciół, spotykać się z nimi,wtedy Twoje nastawienie do innych się zmieni. Ja wiem, są osoby, którym przeszkadza więcej niż jedna osoba, ja też to mam, ale na dłuższą metę tak żyć się nie da. Będzie ciężko, ale musisz spróbować coś zmienić, bo nie będzie Ci dobrze samej, musisz zacząć żyć pełną piersią, bo młodość szybko minie, a samotność niestety pozostanie. Z każdym rokiem będzie coraz trudniej, jeśli się nie postarasz tego zmienić.
_________________ Idź prostą drogą,a nigdy nie zbłądzisz
Imi: Marta
Doczya: 30 Gru 2012 Posty: 24 Skd: Bydgoszcz
Wysany: 2013-06-09, 00:02
Chciałabym jakoś zrobić krok naprzód niestety nie ma nikogo kto tak z serca :kopnął by mnie w tyłek: i powiedział jakieś chociaż słowo które by mnie zmotywowało. Osobiście,chciałabym strasznie pozbyć się swojego problemu i uśmiechać się do wszystkich. Bez żadnej padaczki albo nerwicy~~
_________________ Możesz mi robić, co chcesz, tylko nie rań mi serca. Do tej pory wiele przecierpiałam,już więcej nie chcę. Chcę być szczęśliwa.